Niektóre relacje rodzinne nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. W dzisiejszych czasach wielu ludzi ma problem z docenieniem swoich krewnych: niektórzy ich ignorują (bo przecież poradzę sobie dobrze samemu), inni zaś obarczają ich swoimi klęskami życiowymi, a na końcu są Ci, którzy pragną zemsty na swoich bliskich. Tylko czy tak właśnie ma być?
Początkowo poznajemy Sarę Farnese. Kobietę mądrą, inteligentną oraz skrytą. Nie ukazuje ona wprost swoich emocji, chowa je w głębi własnego umysłu. Autor przedstawia nam ją w momencie, gdy Sara czyta starożytną książkę kucharską w Bibliotece Watykańskiej. Pomyślelibyśmy, że pewnie to nic nadzwyczajnego. Jednak co się stanie gdy na własne oczy ujrzy mężczyznę, który z wypchanej reklamówki wyjmuje ludzką skórę, krzycząc przy tym „Krew męczenników jest nasieniem Kościoła”? Właśnie w tym momencie poznajemy dwóch rzymskich policjantów – zgorzkniałego, myślącego o emeryturze Luca Rossiego oraz młodego znawcę Caravaggia, wegetarianina oraz syna włoskiego komunisty, Nico Costę. Na pozór dwa zupełnie odmienne charaktery, które są jak ogień i woda – idealnie się dopasowują, choć nie wszystkim jest to na rękę. Starają się oni rozwikłać sprawę zabójstw, a tym bardziej chcą uzyskać odpowiedź na to: co tak naprawdę łączy Sarę Farnese z serią tajemniczych morderstw. Stosunkowo szybko okazuje się, iż ofiar jest więcej niż początkowo sądzono. Mogłabym rzec, iż Nico Costa według mnie jest postacią czasem zbyt melancholijną, innym razem zbyt poważną, a kiedy indziej skoncentrowaną bardziej na błahostkach niż na faktach, przez co często gubi wątek i miesza się w sprawy, z którymi nigdy nie powinien mieć styczności. Książka nawiązuje do wierzeń chrześcijańskich oraz Kościoła i udowadnia nam jak wiara może okazać się dla nas niebezpieczna. To co mnie lekko rozczarowało w powieści, to wątek samego mordercy. Poznajemy go stosunkowo szybko, przez co mamy wrażenie, że już nic nas więcej nie zaskoczy w powieści. Człowiek ten przywiązuje niebywałą wagę do wczesnochrześcijańskich męczenników, która z kolei popycha go do odbierania życia niewinnym ludziom. Jednak to nie sama wiara popycha go do tak brutalnych, a nawet bestialskich czynów. Zemsta jest dla niego siłą napędzającą. Tylko na kim chce się zemścić? Czy jest ktoś, kto mu pomaga? Czy robi to z własnej woli? Gdyby nie postawione przede mną pytania oraz trudne do uzyskania odpowiedzi sądzę, iż książka nie wywarła by na mnie tak pozytywnych emocji. Ukazuje nam ona jak ważną dla nas rzeczą jest wiara, relacje rodzinne, ale również wagę pieniądza, który potrafi nas zepchnąć na tę dobrą jak i złą stronę. „O pieniądze można zabiegać, można je zarabiać. Szczęście, według mnie, można dostać tylko od innych, kiedy postanowią cię nim obdarować. Nikogo nie da się do tego zmusić, nawet za pomocą pieniędzy, choć wielu ludzi uważa, że jest inaczej. Na szczęście trzeba zasłużyć i dlatego jest tyle warte.”
Moja ocena: 8/10*
Szczerze to nigdy nie czytałam tego typu książek. Może być ciekawa 🙂
http://nataliakaczmarek.blogspot.com/
PolubieniePolubienie