Ostatnimi czasy, pisanie książek przez znane osobowości telewizyjne, filmowe czy internetowe nabrało rozpędu. Nie da się ukryć. Powieść, o której dzisiaj mowa została wydana już jakiś czas temu, lecz popyt na nią niemal od razu sięgnął zenitu. Można było to zaobserwować konkretnie podczas zeszłorocznych targów książki w Krakowie, gdzie tymczasowo nastąpiła „Hanksomania”. I choć ja w niej nie brałam udziału, tak kilka miesięcy później zdecydowałam się przeczytać „Kolekcję nietypowych zdarzeń”.
Tom Hanks znany jest wielu osobom nie tylko ze względu na umiejętności aktorskie, ale również za osobowość. Nie da się ukryć, iż jest on osobą charyzmatyczną, inteligentną, wrażliwą, ale i jedną z niewielu, którym sława nie uderzyła do głowy. Jak poradził on sobie w roli pisarza? „Bette miała wizje – czy można by to ująć inaczej? Nie codziennie i bez krzty mistycyzmu, ale wyczuwała nadchodzące objawienie, widziała błysk, jakby zdjęcie z wakacji zrobione dawno temu, zawierające komplet wspomnień o wszystkim, co działo się przedtem i co nadeszło potem.” Na wstępie powiem wam, iż mam straszny problem z tą powieścią. Pierwszy raz sięgnęłam po nią parę miesięcy temu, i przez dłuższy czas nie mogłam się zebrać do napisania na jej temat czegoś konkretnego. Dlaczego? Ponieważ jak szybko ją przeczytałam, tak samo szybko zapomniałam, o czym ona jest. By jednak móc co nieco wam o niej opowiedzieć, sięgnęłam po nią po raz kolejny i ponownie, miałam wobec niej mieszane uczucia. „Kiedy mężczyzna myśli o swojej pani i nie może się doczekać, żeby zrelacjonować jej, jak przez czterdzieści minut biegał, to cóż, brachu, jesteśmy w Krainie Poważnego Związku.” Sam pomysł, by akcję poszczególnych opowiadań powiązać motywem maszyny do pisania, jest naprawdę ciekawy i nie spotkałam się z nim wcześniej w żadnej dotychczas przeczytanej książce. Przedmiot ten, w moim odczuciu ukazuje tutaj przemijanie, różnicę pokoleń oraz wciąż narastające zmiany w życiu. „Bez względu na problemy czy troski w nocnej ciszy jest pociecha.” Nie da się ukryć, iż Tom Hanks serwuje czytelnikowi dużą dozę humoru, z gracją wplecioną pomiędzy kolejne zdania powieści. Autor ma przede wszystkim lekkie pióro i niewątpliwie talent do pisania krótkich form. Tylko, czy to wystarczy? Dla mnie niestety nie. Najważniejszą rzeczą, która znacznie wpłynęła na moją ocenę, to fakt, iż wiele wątków zawiewało nudą. Niestety, tak to wygląda w moim odczuciu. Być może tematyka nie podchodzi zbytnio w moje gusta czytelnicze, niewykluczone, iż zabrakło mi tutaj dynamiki. I choć w „Kolekcji nietypowych zdarzeń” autor daje nam się poznać jako osoba umiejętnie pisząca i o rzeczach ważnych, jak i lekkich, dodatkowo serwując nam jak na talerzu znaczną porcję dobrego humoru – tak w moim przypadku nie zaskoczyło. Dla mnie narracja była momentami zbyt leniwa, a po samej książce spodziewałam się troszeczkę czegoś innego. Tego typu literaturę dobrze czyta się w czasie deszczu, jesienią przy filiżance herbaty, zajadając się kruchymi ciasteczkami. Być może jestem zbyt niedoświadczona życiowo, by pojąć wiele z wątków poruszonych w tej książce, choć z drugiej strony mam wrażenie, iż nie powinnam wiele od niej oczekiwać. Jak już wspomniałam wyżej, ten utwór literacki jest dobry głównie po to, by się zrelaksować. Myślę, że nie ma po co, doszukiwać się tutaj drugiego dna i głębokich wywodów filozoficznych. „Kolekcja nietypowych zdarzeń” to książka, która nie zagościła długo w mojej pamięci. Z pewnością jest to przyjemna lektura, lecz w mój gust niestety nie trafiła. Szkoda.
Moja ocena: 5/10*
Mimo wszystko chciałabym przeczytać tę książkę, bo bardzo lubię Toma Hanksa i jestem jej zwyczajnie ciekawa.
PolubieniePolubienie
W takim razie czytaj! 👍 Kto wie, może Tobie o wiele bardziej przypadnie do gustu. 🙂
PolubieniePolubienie
No cóż. Słyszałam już podobne opinie, więc raczej nie będę marzyć o jej przeczytaniu.
PolubieniePolubienie