Będąc introwertykiem wciąż patrzącym ponuro na otaczającą mnie rzeczywistość, postanowiłam w końcu sięgnąć po coś, co pozwoli mi zapomnieć o całym bożym świecie. Nie ukrywam, iż odkąd pamiętam, nie potrafiłam zmusić się do przeczytania chociażby kilku stron jakiejkolwiek książki. Można by rzec, iż momentem przełomowym była szkolna wigilia 2012r., kiedy to do moich rąk trafił egzemplarz „Chemii Śmierci”.
Już sam początek zwrócił szczególnie moją uwagę, gdyż od dawna interesuję się medycyną sądową: „Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci. Coś co kiedyś było siedliskiem życia, przechodzi teraz ostatnią metamorfozę.” Książka zawiera bardzo dużo brutalnych opisów. Na niektóre z nich człowiek może reagować dosyć gwałtownie, dlatego iż w większości mówimy tu o epitetach określających stan rozkładu ludzkiego ciała. Główny bohater, doktor David Hunter osiadł w Manham – małym, spokojnym miasteczku, gdzie zastał: „Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła.” Z początku akcja nieco się dłużyła, a przeżycia antropologa sądowego nie bardzo mnie zaciekawiły, jednak z każdą kolejną stroną lektury akcja nabierała tempa. Niby całość jest dosyć oczywista: zbrodnia, człowiek, który musi uporać się z przeszłością i przebrnąć przez śledztwo, rozwiązując zagadkę kryminalną. Taka jest kolej rzeczy w większości powieści tego gatunku. Czytając strona za stroną, coraz bardziej zastanawiałam się nad tym kto może być seryjnym mordercą. Miałam oczywiście wiele typów osób, które według mnie idealnie pasowały do roli domniemanego mordercy. Prawdą jest, iż bardzo ciężko odgadnąć, kto tak naprawdę dopuścił się danego czynu. Gwarantuję wam, że dopiero te końcowe kilka stron pozwolą wam pojąć o co tak naprawdę chodziło i jaki był tego wszystkiego motyw.
Moja ocena: 9/10*
Również interesuję się medycyną sądową! W przeszłości marzyłam nawet, żeby zostać patologiem, jednak skończyłam na… filologii. 😀 Nadal jednak chętnie sięgam po książki Cooka czy Gerritsen. Jeśli chodzi o Becketta, czytałam dwie lub trzy książki tego autora. O ile pierwszą byłam zachwycona, o tyle kolejne nieco mnie rozczarowały. Wydawało mi się, że zostały napisane wg tego samego schematu co ,,Chemia śmierci”. Mimo wszystko niedawno kupiłam sobie dwie pierwsze części (po niemiecku…) z zamiarem ponownego przeczytania.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Owszem, pierwsza część serii jest najlepsza według mnie. 🙂 Ja z kolei muszę sięgnąć po książki Gerritsen. 🙂
PolubieniePolubienie
Opisów tych jest całkiem sporo, więc radzę się dobrze zastanowić zanim się sięgnie po powieści Simona Beckett’a. 🙂
PolubieniePolubienie
Kryminał, thriller, coś dla mnie. Choć te opisy rozkładającego się ciała troszkę odstraszają.
PolubieniePolubienie
Muszę przeczytać koniecznie coś tego autora.
PolubieniePolubienie
Jest to moim zdaniem bardzo dobry pisarz i każda jego książka jest dopracowana na ostatni guzik. Polecam! 🙂
PolubieniePolubienie