Halloween, ostatni dzień października niemal już za nami. Był to dla mnie czas powrotu do blogowania oraz całkiem niezły pod względem czytelniczym miesiąc. Minął on również pod znakiem 26. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie, które krótko omówię w dzisiejszym wpisie, a szczegółowo na dniach. Zobaczmy co działo się w październiku.

Zacznijmy od krótkiej statystyki:

Książki przeczytane i przesłuchane w październiku

Książką, która co prawda może i mnie nie zaskoczyła, ale zdecydowanie zmusiła do przemyśleń była powieść „Yellowface”. Rebecca F. Kuang nieraz „jedzie” w niej po rynku wydawniczym oraz dotyka tematów tożsamości kulturowej, jak i rasizmu ubierając to wszystko w opowieść o bohaterach, z których żaden z nich nie jest nakierowany tylko na dobro lub zło. Bardzo dobra książka. Jedna z lepszych, jakie przeczytałam w 2023 roku. Następnie mogę wymienić tu trzy książki, które w mojej ocenie były w porządku, lecz nie wzbudziły we mnie zachwytu. Są to m.in. „Fourth wing. Czwarte skrzydło”, „Belladonna” oraz „Ten się śmieje, kto ma zęby”. Zarówno powieść napisana przez Rebeccę Yarros, jak i Adalyn Grace to fantastyka nakierowana na wątek romantyczny w bardzo dużym stopniu. Z jednej strony mamy wątek enemies to lovers, z drugiej zaś wątek age gap. Nie wiem… Może to kwestia poprowadzenia historii, lub po prostu moich osobistych preferencji, ale nie podobały mi się te wątki miłosne. Nie chcę też tutaj rzucać spojlerami na prawo i lewo, dlatego też nie będę wymieniać konkretnych zachowań bohaterów, które mówią wiele o tym, dlaczego mam z nimi tak duży problem. Z kolei z książką Zyty Rudzkiej, podobnie jak z „Belladonną” zapoznałam się w formie audiobooka i niestety mimo wszystko po dość krótkim czasie od kiedy ją przesłuchałam, niewiele z niej pamiętam. A ostatnią przeczytaną w tym miesiącu książką jest powieść Angeli Węckiej „Kamper”. Książkę zakupiłam na krakowskich targach i przeczytałam w zasadzie jeszcze tego samego dnia. Niestety nie przypadła mi do gustu tak jak zakładałam, że będzie. Jest to historia dość krótka, mówiąca wiele o relacji dwóch kobiet będących ze sobą w związku. Mimo dość szybkiego przeczytania jej, historia ta nie została ze mną na dłużej.

@marionetkaliteracka

Wszystko to, co przywiozłam ze sobą z 26. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Książki kupione, otrzymane oraz autografy. To był naprawdę fajny czas. ♥️📖 Byliście na targach w tym roku? Co ciekawego przywieźliście ze sobą? #targiksiazki #miedzynarodowetargiksiazki #targiksiazkikrakow2023 #bookhaul #booktok

♬ Dreaming – Lee

Krótko o 26. Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie.

Na targach miałam pojawić się we wszystkie cztery dni, jednak jak to zwykle bywa, nie udało mi się. Byłam na nich w czwartek, sobotę i w niedzielę, traktując pierwszy dzień jako stricte zakupowy, a weekend jako dni na panelach i w kolejkach po autografy, których zdobyłam aż sześć. Nie mogę powiedzieć, żeby tłumy jakoś szczególnie mnie wykończyły, gdyż sobota, dzień, w którym kolejki były najgorsze, a ilość ludzi była drastycznie duża spędziłam na trzech panelach. Tego dnia poszłam jedynie po podpis do Elżbiety Cherezińskiej. Już niedziela była tym dniem, gdy czekałam na spotkanie z m.in. Witem Szostakiem, Jarkiem Szubrychtem oraz Radkiem Rakiem. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że naprawdę nie umiem zagadywać do ludzi i podczas gdy inni urządzili sobie małą pogawędkę z autorami, ja w tym czasie siedziałam i czekałam, aż autor podpisze książkę. Milczący słup niewiedzący, jak się odezwać do ludzi (poza przywitaniem i podziękowaniem) to właśnie ja…

A jak minął Wam październik? Byliście na 26. Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie?

Dodaj komentarz