Prawdziwe szczęście ma ten, kto upoluje w księgarni album swojej ulubionej kapeli, płacąc za niego mniej niż połowę ceny okładkowej. Tak, mogę nazwać się szczęściarą. 

Bon Jovi to niewątpliwie amerykańska legenda rocka głównie lat 80, jak i 90, lecz nie tylko. Utwory takie jak „Always”, „Livin’ On a Prayer” czy chociażby „It’s My Life” znane są niejednemu pokoleniu. Zarówno osoby wychowane w tamtych czasach, jak i dzisiejsza młodzież doskonale znają tekst niejednej piosenki zespołu. Dlatego też dziwi mnie, że album, o którym właśnie piszę „Bon Jovi. Kiedy byliśmy piękni” to obecnie jedyna publikacja na temat kapeli na polskim rynku wydawniczym. Album został wydany z okazji 25-lecia zespołu w 2008 roku, jednak w Polsce ukazał się dopiero w roku 2013. „Kiedy osiągniesz komercyjny sukces, ludzie chcą ci dokopać. Taka już ich natura.” czytamy wypowiedź Jona i w zasadzie ciężko się z nią nie zgodzić. Założony w 1983 roku przez Jona Bongioviego (obecnie Jon Bon Jovi) zespół odniósł niewyobrażalny sukces na arenie międzynarodowej. Nie walczą o wpływy, o sławę, o pieniądze. Potrafią śmiać się z samych siebie, jednocześnie przechwalając się tym jacy to oni nie są. Jest w tym odrobina sarkazmu i braku skromności, lecz nie da się ukryć, że wszystko to otoczone jest pozytywnym nastawieniem. „Ja zawsze służę dowcipem. Daję Jonowi odrobinę wytchnienia. Ciągle powtarzam, że urodził się z podkową wciśniętą głęboko w tyłek, która zawsze przynosiła mu szczęście. Od czasu do czasu spada na mnie trochę gówna. I co z tego? Trzeba je strząsnąć i iść dalej. Ten koleś podpisał pakt z diabłem. No cóż, może. Zło ma w sobie trochę dobra.” czytamy wypowiedź Davida. Sami muzycy nie zdradzają zbyt wiele. Można odczuć, iż to, co czytamy to jedynie wierzchołek góry lodowej. Nie spodziewajcie się genezy powstania najpopularniejszych utworów zespołu Bon Jovi, ponieważ jej tutaj nie dostaniecie. Książka ta jest historią głównie braterskiej przyjaźni oraz wytrwałości w dążeniu do celu opatrzona archiwalnymi fotografiami całego zespołu autorstwa Phila Griffina, który oprócz tego, iż jest autorem wielu zdjęć, jest również reżyserem filmu dokumentalnego o tym samym tytule, który można było obejrzeć podczas pokazu na Tribeca Film Festival w 2009 roku. „Ludzie pytają, czy lubimy grać na stadionach, bo sami nie przepadają za dużymi koncertami, wolą bardziej kameralne. Pieprzyć to! Ja bym chciał zagrać na pustyni. I sprzedać wszystkie bilety. I to nie raz.” mówi Jon. Osobiście uważam, że publikacja „Bon Jovi. Kiedy byliśmy piękni” to niewątpliwie gratka dla prawdziwych fanów zespołu. Całość w twardej oprawie prezentuje się naprawdę dobrze. Wykonana jest naprawdę profesjonalnie. Oprócz ciekawego wywiadu czytelnik może nacieszyć oko przepiękną oprawą graficzną oraz licznymi fotografiami prezentującymi członków kapeli, którymi byli w tamtym czasie Jon Bon Jovi, Richie Sambora, David Bryant i Tico Torres. Zespół wciąż koncertuje, choć już nie w tym samym składzie co zaledwie sześć lat temu. 12 lipca 2019 roku na stadionie PGE Narodowym w Warszawie będzie można zobaczyć legendę rocka na żywo.

Ocena: 5 na 5.

15 myśli na temat “O muzyce bez zbędnego komentarza – Bon Jovi, Phil Griffin „Bon Jovi. Kiedy byliśmy piękni”

  1. Wiesz… Wydawnictwa wolą wydawać setną książkę o panach z nieistniejącego już One Direction czy szaleć z tymi o chłopakach z Azji (nie wiem, jak ich inaczej nazwać. Nie interesują mnie, taki jest tego efekt), niżeli skupić się na legendach. No bo wiesz… Hajs musi się zgadzać. Jednakże dostają za to po tyłkach, bo wiele z tych autobiografii jest prawie za bezcen.
    Powiem ci, że dorwanie książki ulubionego artysty za śmiesznie niską cenę jest niczym butelka pysznej wody na pustyni. A co się tyczy zrecenzowanego przez Ciebie tytułu… Może lubię piosenki tego pana, to jednak pozostanę tylko u wyłącznie przy ich fałszowaniu. Czytanie tej autobiografii zostawię największym fanom artysty. 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  2. Bardzo interesujące! Ja zawsze się boje łapać za biografię muzyków, czy zespołów muzycznych. Boje się, że będzie to tak oklepane, jak mielone na obiad. A tu tak miłe zaskoczenie 🙂 Co więcej, okładka jest cudna! Pozdrawiam! Bukku-recenzje

    Polubione przez 1 osoba

    1. Oj, miałam te same obawy, dlatego chociażby biografię Metalliki dawkuję sobie od czerwca zeszłego roku. A muszę powiedzieć, że „Bez przebaczenia“ jest naprawdę znakomitą biografią, ale ze mną już tak jest, że po książki o ulubionych muzykach sięgnę choćby się waliło i paliło. 🙂 Nawet pomimo obaw.

      Polubienie

  3. Lubie taką muzykę, znam, lubię ten zespół, ale o tej publikacji nie słyszałam, zdecydowanie za mało się o niej mówi, ja z chęcią przeczytam, o ile trafię. Po tym co piszesz wydaje się “prawdziwa”, a to inspirujące.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz