Ostatnio zaczęłam przekonywać się bardziej do polskiej literatury, nie tylko kryminalnej – choć i tak do kryminałów sięgam najczęściej. Jest coś takiego w książkach polskich autorów, co całkowicie mnie urzeka i na długo zostają one w mojej pamięci. Dokładnie tak mam z powieścią Magdaleny Knedler pdt. „Dziewczyna z daleka”, którą mam zamiar dla was zrecenzować. 

W książce mamy do czynienia z Nataszą Silsterwitz – prawie stuletnią kobietą, która potrafi idealnie ukrywać emocje, odczucia, umie udawać zobojętniałą i oschłą osobę, tak by nikt nie odgadł jaka naprawdę ona jest, a raczej kim była i dlaczego teraz jest taka, a nie inna. Pewnego dnia przed jej domem zjawia się młody Anglik, Artur Adams. Przywozi on ze sobą kopertę wypełnioną starymi fotografiami oraz srebrną piersiówkę. Kobieta ma pewność, że ten mężczyzna zna jej dramatyczną przeszłość, o której nikomu nie mówiła. I oto – u schyłku życia – przyjdzie jej wyjawić prawdę o sobie. „Kiedy czytało się i słuchało o wojnie, odnosiło się wrażenie, że to coś nierealnego i odległego, jakaś fantasmagoria i senny koszmar.” Zacznę od tego, iż postać głównej bohaterki – Nataszy, zrobiła na mnie spore wrażenie. Dlaczego? Ponieważ jest osobą, która nosi na swoich barkach ogromny ciężar, doskwierający jej przez wiele długich lat swojego życia. Choć z pozoru niemożliwym jest by polubić tą kobietę, ja zaczęłam pałać do niej sympatią już na początku mojej przygody z tą pozycją czytelniczą. Oprócz „starej niemry” w powieści występują również inne postacie – Milena, wnuczka kobiety, która jest dziennikarką, wspomniany wcześniej młody Anglik, Artur Adams, Wojtek,  który jest policjantem oraz wiele innych postaci. Osobą, która w pewien sposób denerwowała mnie przez znaczną część książki, była Milena. Na pozór podobna do Nataszy, z drugiej strony zupełnie inna. Natomiast Artur, choć wydawałoby się, że jest typowym Anglikiem z zachowania, przez swoją lekką niezdarność, potrafił mnie rozbawić nie raz. Tak oto mamy pewien wachlarz różnorodnych osobowości, które sprawiają, że książka jest ciekawa, a postaci wyróżniają się i całość nie jest monotonna. „Z czasem sama myślałam o sobie jak o numerze – jak o jednym z wielu organizmów zredukowanych do odczuwania pierwotnych instynktów, odartym z tożsamości, myśli i emocji.” Akcja powieści dzieje się poniekąd we współczesności, poniekąd we wspomnieniach z przeszłości Nataszy Silsterwitz. Nie sądziłam, że książka oparta na losach społeczeństwa w czasach II wojny światowej może mnie tak zainteresować. Obserwujemy tutaj zachowania ludzi, zdrady w szerokim pojęciu tego słowa, cierpienie, ból, rozterki, wspomniałabym nawet o przemianie niektórych bohaterów, a i również o zbrodniach, które popełniono na niczemu winnych ludziach. Sądzę, że powieść pomimo tego, iż jest to jedynie utwór zbeletryzowany – oddziałuje na emocje czytelnika. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to długość rozdziałów. Ja jestem osobą, która woli krótsze rozdziały, natomiast jest to jedynie mała drobnostka. Podsumowując, książka bardzo mi się podobała i z chęcią sięgnę po inne powieści Magdaleny Knedler.

Ocena: 4.5 na 5.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

logo_novae_res_2014_podstawowe_rgb

4 myśli na temat “Nikt nie wie, kim była. Kim tak naprawdę jest… – Magdalena Knedler „Dziewczyna z daleka”

Dodaj komentarz